14 maja 2013

[RECENZJA] Monster Hunter Freedom Unite (PSP)


I cóż ja biedny mam tu napisać o tej grze? O wiem! Napiszę jakie uczucia mną targają. A targają mną liczne uczucia, a wierzcie mi, takie targanie bardzo boli... ale od początku... MHFU to bardziej rozbudowana wersja Monster Hunter Freedom 2. Całą serię gier (a jest ich już sporo) należy zaliczać do gatunku gier akcji z elementami RPG... i tyle słowem wstępu...

NOWY ŁOWCA W OKOLICY
Przed rozpoczęciem kariery łowcy, warto zainstalować dane na kartę pamięci, wtedy gra będzie się wczytywać duuuużo szybciej i rzadko kiedy usłyszymy działanie płytki w napędzie UMD. Instalacja trochę trwa i zżera 580 MB (O_O), ale warto się poświęcić.

Rozpoczynając nową grę można zaimportować swoją postać z MHF2, z innego zapisu MHFU, lub po prostu stworzyć nową. Wybieramy płeć, twarz, fryzurę, kolor włosów, standardowe ubranie i głos... ja tam jestem dumny ze swoich wyborów... bo tak powstała rudowłosa dziewoja, która seksownie stęka, gdy biegnie :D

FARMVILLE
Zaczynamy w wiosce Pokke, która jest i będzie naszą bazą wypadową. Znajduje się w niej kilka ważnych miejscówek, m.in.: nasz dom, gdzie mamy możliwość zmiany ekwipunku, zapisu gry (służy do tego łóżko) i kuchnię, z którą wiąże się pewien ciekawy element gry. Możemy zatrudnić Felynes - chodzące na dwóch nogach... koty, a zatrudniamy je... ich... jako kamratów (towarzyszą podczas questów) i kucharzy. Jedzenie posiłków przed wyruszeniem w drogę jest ważne - dwa dobrze dobrane dania mogą zwiększyć statsy, złe... cóż, zmniejszyć, ale spokojnie, wszystko wraca do normy po skończonej misji. W kuchni też zarządzamy wszystkimi kotami, np. kucharzom możemy pozwolić sobie na przerwę, a towarzyszy nauczyć jakiegoś skilla.

&We wiosce znajdziemy też farmę (z czasem rozwijaną), skąd uzyskamy różne materiały potrzebne do zrobienia przedmiotów niezbędnych w życiu łowcy. Wiele rzeczy można ze sobą łączyć np. ziółka i niebieski grzyb dadzą nam napój leczniczy. Kolejny budynkiem jest Training School, gdzie oprócz tutoriala, mamy możliwość walki na arenie z różnymi (czyt. tymi większymi) potworami. W Pokke spotkamy też kupców, takiego pana od craftingu oraz starszyznę wioski, od której będziemy dostawać zadania "fabularne". Ostatnim budynkiem jest Gathering Hall, do którego możemy wejść offline, lub online (co-op do czterech osób) i brać kolejne zlecenia.

Zaakceptowanie jakiegoś questa wiąże się z zapłaceniem drobnej sumy, ale nie trzeba się przejmować, po jego wykonaniu kasa się zwraca w dużo większej sumie. Każde zadanie jest też obciążone limitem czasowym (zwykle 50 minut czasu rzeczywistego), ale bez obaw, jeśli ktoś nie gra jak ofiara (czyli jak ja), spokojnie zmieści się przed końcem czasu.

Są cztery rodzaje zleceń: szukanie skarbów (tylko w hali), zbieractwo (przynieś coś tam w określonej ilości), wyżynanko (zabij ileś tam stworów danego rodzaju) i najważniejsze - polowanko (ubij, lub złap tego wielkiego potwora). Gdy pierwsze trzy rodzaje misji są stosunkowo łatwe i sielankowe, ten czwarty to głównie danie i zarazem stresujące doznanie.

HUNTING MODE
Teraz opowiem wam o dwóch trybach gry. Wygląda to z leksza jak w klasycznych jRPGach z Final Fantasty na czele. Po wiosce poruszamy się swobodnie, ale kamera umieszczona jest na stałe pod jednym kątem. Będąc na polowaniu przechodzimy w Hunting Mode (instrukcja tak to nazywa), gdzie wszystko zaczyna bardziej przypominać grę akcji, a i kamerą możemy operować samodzielnie.

Podczas wykonywania zadania, co jest oczywiste, można użyć broni, którą się ze sobą wzięło (niestety tylko jedną sztukę - ostrzeliwanie wroga z łuku, a następnie wyciągnięcie miecza przy bliższym kontakcie odpada :/). Rodzajów oręża mamy aż jedenaście, a i podzielony jest na dwie kategorie: blademaster i gunner. Do tej pierwszej zaliczamy: miecz z tarczą, duale, ciężki miecz, długi miecz, młot, lancę, broniąlancę (ang. gunlance), każda z innymi atakami, specjalnościami i ułomnościami - przykład: mając ciężki miecz będziemy atakować silnymi, ale powolnymi atakami, będzie też możliwość blokowania ciosów; mając długi miecz wyprowadzimy serię szybkich ataków, ale nie ma bloku. A no... oczywiście są też bronie z dodatkowymi atrybutami, jak np. zadawające obrażenia od ognia, czy lodu (każdy potwór jest na coś podatny). Do kategorii Gunner zalicza się: łuk, Bowgun i heavy bowgun. Do tych broni należy samemu robić strzały i amunicję (np. zapalające), swoją drogą oba bowguny przypominają mi działaniem steampunkowe bazooki :O

Podczas wyprawy mamy wygodniejszy dostęp do przedmiotów użytkowych z ekwipunku, dzięki czemu nie trzeba się przebijać przez menusy i można szybko zażyć potion w krytycznej sytuacji, a wierzcie, że takich będzie sporo (misje, w których marnuje się mniej niż pięć potionów - to łatwe misje).

W Hunting Mode mamy dwa paski, HP i staminy. O tym pierwszym raczej nie muszę mówić, ten drugi zużywa się, gdy biegniemy, turlamy się na bok w celu uniknięcia ataku, czy naciągając cięciwę w łuku... niestety ten pasek co jakiś czas się skraca. Można go przedłużyć spożywając pieczone mięso.

Jak wcześniej pisałem, starcia z bydlakami bywają stresujące. Nie są może tak trudne jak w Demon/Dark Souls, ale gra bywa wymagająca. Ważny jest timing, trza wyczuć kiedy potwór chce nas smyrnąć, kiedy zrobić unik i kiedy kopnąć wroga w dupę. Trzeba się pilnować, wkurzona poczwara może powalić postać jednym kichnięciem, a trzy "deady" to misja zakończona niepowodzeniem. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że potwory nie mają pasków życia, ich obrażenia można jednak zauważyć na ciele (np. Blangonga ma wybite kły), a gdy któryś jest poważnie osłabiony, ucieka kulejąc.

Jak znowu wcześniej pisałem, polowania można ukończyć na dwa sposoby: ubijając, lub łapiąc potwora. Przy drugim wariancie trzeba wiedzieć, czy dany bydlak jest już naprawdę osłabiony, wtedy trzeba postawić pułapkę i gdy poczwara do niej wbiegnie i zacznie się w niej wić, należy użyć Tranq Bomb do uśpienia jej/go. Tadą, misja wykonana, dostajemy nagrody i wracamy do wioski.

TECHNIKALIA
Przyznać muszę, że grafika jest średnia. Projekty postaci, czy potworów mogą się podobać, ale japoński styl nie każdemu może przypaść do gustu. Szczegółowość terenu jest niestety gorsza. Dużo tekstur jest rozciągniętych, a obiekty są kanciaste, do tego pikseloza daje po oczach. Animacje są za to bardzo dobre... no są też takie irytujące, w których nasza postać spożywa posiłek... miały być śmieszne, ale chyba tylko w zamierzeniu.

Muzyka mnie nie denerwowała, ani też jakoś specjalnie nie zapadła w pamięć. Dialogi nie są nagrane, NPC wyda z siebie tylko jakieś stęknięcie, a jego wypowiedź pokazuje się w okienku z tekstem.

Najistotniejszą wadą MHFU jest praca i sterowanie kamerą podczas polowań. Steruje się nią za pomocą przycisków kierunkowych, co jest bardzo niewygodne, ponieważ znajdują się one nad analogiem. Czasem też gdy postać będąc przy ścianie, kamera ustawia się pod dziwnym kątem i trzeba trochę odbiec, żeby znów można było zobaczyć tyłek plecy bohaterkia.

I NA KONIEC
Po kilku miesiącach grania, natrzaskaniu ponad dwustu godzin i wyrzuceniu z siebie sporej ilości bluzgów, będę grał nadal. Mimo paru wad, uważam, że MHFU to jeden z najlepszych tytułów na PSP. Mam nadzieję, że kiedyś w końcu uda mi się zagrać online... o ile nie zamknęli serwerów. A tak na marginesie: to jedyna gra na tego handhelda, która crashnęła mi tylko JEDEN RAZ (inne gry robiły mi to kilka razy), do tego tylko podczas uruchamiania się (na logu PSP). Nic nie straciłem i nawet nie musiałem nadrabiać iluś tam minut.


+ wymagająca
+ wielkie i większe potwory
+ rozgrywka na długie zimowe i krótkie letnie wieczory
+ ogólna fajność

- kamera
- niekiedy trzeba uzbroić się w cierpliwość

Ocena:
5+/6


Wybaczcie brak screenów - gugl był pełen marnej jakości... macie za to taki krótki gameplay:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz