11 maja 2013

[RECENZJA] Machine Head - "Unto the Locust"



Track list:
1. "I am Hell (Sonata in C#)"
      I: Sangre Sani
      II: I Am Hell
      III: Ashes to the Sky
2. "Be Still and Know"
3. "Locust"
4. "This Is the End"
5. "Darkness Within"
6. "Pearls Before the Swine"
7. "Who We Are"

Nieliczni ludzie mijają mnie szerokim łukiem. Na ich twarzach maluje się zdziwienie... no bo jak to tak, żeby przy takich mrozach i kupie śniegu (tekst zaczął powstawać w lutym) mieć wesoły wyraz twarzy? Cóż... gawiedź nie wie, że non stop kręci się w moim odtwarzaczu najnowszy krążek Machine Head.

Po fali średniaków (DevilDriver - "Beast", Iron Maiden - "The Final Frontier", Symphony X - "Iconoclast") i mierniaków (Three Days Grace - "Life Starts Now", Godsmack - "Oracle") chyba przyszedł czas na lepsze albumy... za prawdę powiadam wam, "Unto the Locust" to kawał świetnej muzyki!

Słowo o okładce. Grafik/graficy nie spadają poniżej wysokiego poziomu zapoczątkowanego od "Through the Ashes of Empires". Ta szarańcza jest paskudna i zarazem ładna, bardzo też podoba mi się to zielone oświetlenie.

Przejdę teraz do najważniejszego elementu - muzyki. Stylistycznie nie odbiega od tego co już znam, lecz w porównaniu do "The Blackening" jest mniej epicko... ale za to nadal fajnie-brutalnie :). Mówiąc dalej o brutalności, nie byłem pewien czy ta w ogóle będzie. Utwór "Locust" (promujący płytę) brzmiał dla mnie... jakby to ująć... trochę jak klasyczny thrash, który nie bardzo pasuje (mi) do Machine Head, znanego z grania groove metalu (aka neo-thrash). Oczywiście nie jest to zły utwór, ma fajne linie melodyczne, no i niezłe intro i solówkę... jednak obawy o brzmienie, aż do premiery nadal pozostawały.

"I am Hell (Sonata in C#)", podzielony na trzy części, rozpoczyna się (i album) mhrocznym inthrem nazwanym "Sangre Sani", by po chwili przejść w środkowy fragment "I am Hell", który rozwiał wszystkie wątpliwości co do brzmienia... to nadal ten MH, który lubię (widać tylko "Locust" odstaje od reszty). Dalej nie ma gorzej. "Be Still and Know" ma wżynające się w głowę riffy i taki hipnotyzujący refren. "This is the End" dzięki akustycznemu początkowi może wydawać się, że dostaniemy spokojny utwór... nie dajcie się zwieść :). Mówiłem kiedyś siostrze, że lubię w muzyce rock/metalowej dziecięce chórki (patrz Thousand Foot Krutch - "What Do We Know"), a taki chórek jest w kończącym album "Who We Are", w którym podobają mi się mocne zwrotki i rozbrajająco melodyjne refreny (drugi głos krzyczący "this is who we are", powala na łopatki). Natomiast moim faworytem zostaje "Darkness Within" - najbardziej melodyjny i zaskakujący utwór ze wszystkich, najlepiej samemu go posłuchać. Jeśli już mam marudzić, to nie kupił mnie jedynie "Pearls Before the Swine", takie to jakieś nijakie, jak zdjęcia moich kuzynek na Facebooku... ot, zapychacz, który każdy szanowany zespół musi kiedyś mieć.

I na zakończenie: to bardzo dobra płyta być. Kto chce może ją kupić, chociaż najpierw polecałbym zapoznać się ze starszymi rzeczami, zaczynając od "Unto the Locust" ktoś może się nie połapać "osohozi"...

Ocena:
5/6



P.S. Chamstwo! W moim pudełku złamał się zawias... teraz wybitnie się je otwiera...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz