24 listopada 2016

[RECENZJA] Machine Head - "Bloodstone and Diamonds"



Track list:
1. "Now We Die"
2. "Killers and Kings"
3. "Ghosts Will Haunt My Bones"
4. "Night of Long Knives"
5. "Sail Into the Black"
6. "Eyes of the Dead"
7. "Beneath the Silt"
8. "Incomes the Flood"
9. "Damage Inside"
10. "Game Over"
11. "Imaginal Cells"
12. "Take Me Through the Fire"

Z perspektywy czasu poprzedni album "Unto the Locust" nie był tak dobry jak mi się wydawało. Dzisiaj potrafię wsłuchać się może w trzy utwory, a reszta utknęła w ministerstwie niepamięci. Nie wiem czemu, ale możliwe że moja wysoka ocena była swego czasu nad wyrost i spowodowana tym, że siedziałem w pierwszym rzędzie hype trainu. No bo przecież Machine Head, kredyty zaufania i takie tam…

Trzy lata później (tj. 2014) po przeniesieniu się z Roadrunner Records (a może to "dzięki" zdurniałej polityce tej wytwórni “Locust” było takie, a nie inne?) do Nuclear Blast i zmianie basisty (jakaś wiochowa drama) zespół wypuścił nowy krążek zatytułowany “Bloodstone & Diamonds”.
Początkowo byłem trochę sceptyczny, ale po odsłuchaniu streamu na jutubach okazało się, że owy sceptycyzm mogę schować do kieszeni i zatrzymać na inne rzeczy.

Zacznijmy od najważniejszego. Przy tej płycie nie można się nudzić. Czuć, że przemyślano każdy utwór. Nie ma tu żadnej zbędnej nuty, kiepskiego złamania melodii i kijowych refrenów (patrz większość utworów na płycie "Shogun" Triviuma), a każde słowo, każdy krzyk wypełniony jest emocjami. Udało się tego dokonać nawet bez długich solówek jak na "The Blackening".

Zawartość albumu to prawdziwy rollercoaster. Mamy tu agresję z jakiej MH słynie ("Killers and Kings", "Game Over"), później jeszcze mamy walec ("Beneath the Silt"), smutek ("Ghost Will Haunt My Bones") i mrok ("Sail in to the Black"). Jeśli ktoś się zmęczył, chwilę spokoju może dać "Damage Inside". Widać ktoś sobie przypomniał o "The Burning Red". Niestety brakuje w tym utworze jakiegoś wyrazistego zakończenia. Ot, taki przerywnik. Gdzieś tam jeszcze się poniewiera drugi, który to jest instrumentalny, a w tle słychać wykład o XYZ. Można pominąć. Bloodstone'a kończy "Take Me Through the Fire". To hymn. Hymn, który bije na łeb wszystkie takie od Lordi, Manowar, Trivium, czy innych tego typu boysbandów.
Jedynie "Night of the Long Knifes" nie potrafi zakrzesać iskry w moim metalowym serduszku. Ma taka motorykę, która w MH nie chce mi przypasować. Irytuje mnie niewyobrażalnie. Tak samo było z "Wolves" na "The Blackening", oraz "Pearls Before the Swine" na "Locust".

Technicznie MH nadal trzyma wysoki poziom. Jared, nowy basista, nieźle się zaklimatyzował, a jako drugi głos w tle daje niezłego powiewu świeżości (świetnie da się go usłyszeć w "Killers and Kings). Kiedyś oprócz basowania był też wokalistą thrashowego Sanctity, więc umiejętności chłop ma.
Nie zapomnijmy o Robbie - w końcu to głównodowodzący. Jego ryki nadal pobudzają, a spokojny i czysty głos potrafi wywołać ciary - a już zwłaszcza z odpowiednim brzmieniem gitarry (ponownie "Damage Inside", ale również "Ghost..."). O reszcie ekipy również złego słowa nie można powiedzieć, bo odwalają kawał dobrej roboty.

Zatem.
"B&D" podoba mnie sie very bardzo. Wam oczywiście nie musi, ale mimo wszystko polecam. Odsłuchajcie sobie na spotifaju, albo jutubie i oceńcie sami.