15 marca 2015

[RECENZJA] Black (PS2)



W dawnych czasach (czyli jakieś 6-7 lat temu), gdy z kumplami chadzaliśmy po różnych zakątkach naszej wiochy, często rozmawialiśmy o pierdołach, w tym także o grach. Raz zeszliśmy na temat Playstation 2 i mówiłem o tym, że z chęcią pograłbym w Jaka 2 i Kingdom Hearts. Michu(*) natomiast zaczął mi opowiadać o Blacku. Później co jakiś czas zdarzało mi się nie raz usłyszeć jak dobry jest ten tytuł. Odkąd mam PS2 postanowiłem sprawdzić czy rzeczywiście to dobra gra.

COŚ TAM COŚ TAM O GRZE
Black stworzony przez Criterion Games (cytując CD-Action: "tych od Burnouta") pod dowództwem Stuarta Blacka (hm...) wylądował na pierwszego X-Boxa i - jak już wiecie - drugie Playstation w 2006 roku. Główny bohater gry - Jack Kellar - członek specjalnej grupy walczącej z terroryzmem jest przesłuchiwany przez śledczego o szczegóły przemytu i działań grupy terrorystycznej nazywających się "Siódmą Falą". Pod groźbą zdegradowania i spędzenia reszty życia w więzieniu, Kellar postanawia opowiedzieć wszystko. Fragmenty growe są zatem retrospekcją, natomiast przesłuchanie przedstawione jest w postaci cut-scenek nakręconych z udziałem dwóch prawdziwych aktorów. Ujęcia zwykle są chaotyczne, nie skupiają się na niczym. Pokazują zaledwie część twarzy, przeskakują na dłonie, zdjęcia, mapy, filmiki z komórkową jakością. Wszystko fajne i ciekawe, ale szczerze powiedziawszy fabuła to jednak tylko pretekst do odstrzelenia wrogom tego i owego.

Wszyscy o tym wspominają, wspomnę i ja. Criterion z fetyszystyczną dokładnością odwzorował zawarty w grze oręż (co nazwano "gun porn"). Nigdy przedtem w żadnej grze broń palna nie wyglądała i nie brzmiała tak prawdziwie. Zbytni "przesadyzm" i realizm mógł wprawdzie zabić grywalność, ale nic takiego się nie stało i w Blacku wymiany ognia dają masę frajdy. Wrogów pozbywamy się w iście filmowym stylu. Można powiedzieć, że prawie każda animacja śmierci to ukłon w stronę starych westernów. Nie jest to minus, bo naprawdę fajnie wygląda, gdy właduje się cały magazynek w oponenta... o, albo odrzucony wybuchem przeleci parę metrów... albo, albo to jak zastrzelony wypada przez okno. Ja jednak uwielbiam, gdy oponentom spada z głów hełm, gdy zaliczymy headshota (gra jest przy tym bezkrwawa).


Złap się HUDa!! Złap się HUDa!!

NADAL COŚ O GRZE
Każdą misję rozpoczynamy z ustalonymi z góry pukawkami. Idzie je wymieniać na to co zostawili po sobie niemilcy, ale boli, że po konsolowemu możemy mieć przy sobie tylko dwie sztuki. Boli bardziej, ponieważ czasem musiałem wybierać czy zostać przy sprawdzonej broni, czy ta nowa przyda mi się na coś bardziej. Wrażenie smutnego rozstania i inne dylematy szybko szły na bok, bo po prostu wszystko jest skuteczne ("i sie fajnie z teko szczelo"). Skoro już o sprzęcie mowa, w Blacku do wyboru mamy pistolety (Magnum, Clock, DC3 Elite), SMG (Mac10 Elite, Uzi, P90, MP5), karabiny (AK-47, M16, G36C), dwie strzelby (Remington 870, S.P.A.S. 12), RKM (M249 SAW), snajperkę Walther 2000 oraz RPG-7 i granatnik M203. Do paru z wymienionych można dodać tłumik. Może przydać się do załatwienia po cichu samotnie spacerujących wrogów, ale okazji do tego będzie zaledwie kilka i zamiast tłumika można przyłożyć delikwentowi z kolby. Tutaj lepiej zapomnieć o subtelnościach.

Black jest dość liniowy i oskryptowany (facet z rakietnicą zawsze będzie w tym samym miejscu), ale w niektórych misjach zdarza się, że teren staje się bardziej otwarty i można dojść do celu po swojemu. Poziomy są przy tym dosyć długie, a checkpointy ulokowano rzadko, co graczom upupionym przez współczesne FPSy może utrudnić rozgrywkę. Ba! Z czasem produkcja Criteriona staje się stopniowo trudniejsza, poprzez wprowadzanie coraz bardziej wymagających w zabiciu jednostek (np. zakutych w pancerz kolesi ze strzelbami, którzy jednym strzałem potrafią zabrać pół życia). Sprawy nie ułatwi też brak regeneracji zdrowia po kucnięciu za krzakiem. Tutaj mamy stare, dobre apteczki, występujące w dwóch wersjach: małych First Aid Med Kitów i dużych Health Packów. Pierwsze wypadają z zabitych oponentów i natychmiast uzupełniają małą ilość zdrowia. Natomiast drugie se leżą gdzieniegdzie i można je zachomikować (do trzech sztuk) by potem użyć w dowolnym momencie.

Na normalnym i wzwyż poziomach trudności, oprócz posłania w piach wszystkiego co się rusza, NALEŻY wykonać zadania poboczne. Bez wystarczającej ilości gracz nie zaliczy misji. Przyznam się, że mnie taka sytuacja nie spotkała, więc nie wiem jakby to miało wyglądać. Ów zadania nie są trudne, polegają na znalezieniu map, teczek na ścianach, czy rozwalaniu laptopów. Wystarczy trochę się rozejrzeć.

Chociaż całość rozgrywa się w Czeczenii miejscówki są bardzo zróżnicowane i szczegółowe. Ani razu nie miałem wrażenia, że chodzę po jednej i tej samej lokacji. Często bywa tak, że większość miewa nagłą "zmianę klimatyczną", bo z cmentarza przejdziemy kanałami do zrujnowanego miasta, albo przez zaminowane pole do fabryki. Oprócz tego zwiedzimy też m.in.: las, opuszczony psychiatryk, fabrykę i najbardziej pamiętny - zniszczony most (bardzo wymagająca misja, oj bardzo). Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że wiele elementów nie postawiono od tak dla ozdoby. Projektanci naprawdę zaszaleli i taka ciężarówka na uboczu po ostrzelaniu może sprawić by rodziny zabitych zdecydowały się na zamknięte trumny. No i są też przecież granaty, zwiększające fun i ogólny rozpierdziel.


Mamoooo... chcę do domu...

TYM RAZEM COŚ O GRAFICE
Black graficznie nawet dzisiaj wywiera pozytywne wrażenie estetyczne (zwłaszcza, gdy jest w ruchu na dobrym ekranie). Chociaż w paru miejscach z ilością wielokątów i uteksturowieniem obiektów może być różnie, o tyle efekty są bardziej niż niezłe. Ogromne wrażenie robi światło przebijające się przez okna, pył buchający z ostrzeliwanej ściany, pękające szyby, we wszystkich piętrach budynku, gdy trafimy weń rakietą. W takim Killzone wybuch granatu wyglądał wyjątkowo biednie, a w Blacku jakby odwzorowano go z filmu "Helikopter w ogniu", co dla mnie jest plusem. Warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Podczas zwykłego przeładowywania wszystko oprócz broni i dłoni Kellara jest rozmyte, by pokazać graczowi szczegółowy proces zmieniania magazynka. Tak, gun porn w najczystszej postaci.

I UDŹWIĘKOWIENIU
Muzyka została skomponowana przez duet Chris Tilton (serial "Fringe") & Michael Giacchino (serial "Lost"), a została wykonana przez orkiestrę. Całość brzmi jak symfoniczny soundtrack filmowy. Chociaż ma parę niezłych utworów, muzyka pojawia się tylko w określonych miejscach, co moim zdaniem kiepsko buduje nastrój. Jestem też zdania, że ścieżka raczej nie pasuje do tego co widać na ekranie. Patrząc po niekiedy przerysowanej rozwałce przydałoby się coś bardziej szalonego do słuchania (jakiś rock'n'roll, czy cuś...). Porównania gdzie podobało mi się to bardziej wyszło to lepiej daleko nie trzeba szukać - Serious Sam.

Zwykłych dźwięków słucha się z przyjemnością. Nic nie brzmi sztucznie, głucho, czy przestarzale. Nawet z głośnika mono w moim telewizorze wszystko brzmiało soczyście. Twórcy by uniknąć kakofonii, zharmonizowali dźwięki wystrzałów. Criterion efekt swojej pracy nazwał chórem broni (choir of guns) i faktycznie bez wytężania słuchu da się usłyszeć - jak to w chórze - że jeśli przeciwników jest więcej każdy wystrzał brzmi trochę inaczej.

Cała jakość voice actingu jest dobra i nie ma się do czego przyczepiać. No może tylko "faki" są lekko wymuszane jak "kurtyzany" w polskich dubbingach. Cieszy fakt, że okrzyki oponentów to nie angielszczyzna z akcentem, a ich rodzimy język. Morda się cieszy, gdy usłyszymy słowiańsko brzmiące ostrzeżenia np. przed granatem. Fajny jest patent z VO tych dobrych. Wszystkich - włącznie z Kellarem - słyszymy jak przez radio, nawet jeśli nasz towarzysz stoi obok nas. Obowiązkowo są wszystkie szumy, trzaski oraz "out" i "over" na końcu przekazywanej wiadomości.


Hieny cmentarne w dzisiejszych czasach są bardziej czujne

A TERAZ O STEROWANIU I WADACH
Przyznam szczerze, że mimo mniejszej precyzji gałek pada, sterowanie i celowanie było nawet przyjemne i często udawało mi się zaliczać headshota, bez żadnych problemów... jednak ktoś, kto nigdy nie grał w strzelanki na padzie i tak będzie narzekał. Jedyne czego mi brakowało to funkcji sprintu i przytrzymania granatu, bo Kellar rzuca nimi se tak od niechcenia, a jeszcze do tego wbijają się w ziemię jak strusie jajka.

Po misji w szpitalu psychiatrycznym tak bardzo chciałem, żeby była możliwość jeszcze większej destrukcji otoczenia. W Blacku tylko parę ścian można było rozwalić, by zaskoczyć wrogów. Tak by to urozmaiciło rozgrywkę i byłby niezły sposób na wyszukiwanie różnych strategii.(**). A tak no... niestety mogę sobie pomarzyć.

Największą wadą tytułu jest absolutny brak multi i trybów dodatkowych! No jak to tak? Toż to chamstwo, wstyd i hańba! Wprawiony gracz przejdzie kampanię w 8-9 godzin i potem to se może jedynie powtarzać ukończone misje, co nie ma sensu ponieważ brakuje jakiegokolwiek systemu punktacji, który pozwalałby na przykład na podkręcania wyników, jak to ma miejsce w serii Devil May Cry. Jedyne co można to spróbować swoich sił na wyższych poziomach trudności. Naprawdę trochę szkoda. Tryby dodatkowe, czy split-screen mogłyby być fajnymi zabijaczami czasu, a tutaj... klops (nie lubię klopsów) i Black jest grą na raz.

COŚ TAM JESZCZE NA KONIEC
No więc, czy to dobra gra i warto w nią zagrać? Hell yes! Jeśli jesteś posiadaczem PS2, lub pierwszego XBoxa - postaraj się zgarnąć w przyzwoitej cenie. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko temu, że Black jest tylko na raz. Uważam też, że przydałby się jakiś rimejk HD z dodatkowymi trybami rozgrywki na nowsze konsole, żeby nowi gracze mogli się zaznajomić z tytułem. Na koniec moje klasyczne zdanie: "ja tam polecam".



+ grafika i efekty
+ fajna rozwałka
+ udźwiękowienie

- brak trybów dodatkowych i multi

Ocena:
4+/6


(*) "Pepsi Rulez", pozdrawiam :)

(**) Duchowy spadkobierca "Bodycount" - tworzony przez Stuarta B. - miał pozwalać na przebijanie się przez ściany w celu zaskoczenia wroga, nie wiem czy jest tak w grze, bo jej na oczy nie widziałem. W każdym bądź razie jak skończył "Bodycount" nie muszę mówić... średnia ocen na Metacriticu mówi sama za siebie (ok. 50% dla PS3 i X360).

Screeny pochodzą z serwisu ign.com

Gameplay...