31 marca 2017

[RECENZYJA] Skate 3 (X360)


Siema ziomy… to znowu ja. Ten skejTuC, który na desce śmigał tylko płasząc tyłek przed kompem. Nadszedł w końcu ten moment. Ten moment, w którym mogem pośmigać na desce płaszcząc tyłek przed konsolą. Po chamskowatemu trza się pochwalić, że odkupiłem sem X-pudełko czystasześdziesiont od kumpla. W końcu więc dane mi było pograć w “Skejt”! Wiecie normalnie - ten Skejtbording według Szona Białego narobił mi smaka na danie główne, którym bez wątpienia jest produkcyja Elektroniks Czarne Pudełko!

A czemu akurat czecia część, a nie pierwsza, czy druga? A sam nie wiem. To i tak jest jak z Antonim Jastrzębiem - nie ważne, czy grasz w Profesjonalnego Skejtera 2, 3, czy inne Podziemie 2 - wiesz, że grasz w Antoniego. Myślę, że tak samo jest ze Skejtem Czy - stanowi idealny efekt ewolucyji serii.

Nim wydałem swoje ciężko zarobione bilony, zaczęłem od pobrania dema. Wzruszyłem się normalnie, bo przypomniały mnie się czasy, gdy kiedyś tam w CD-Akcji było w pieruny demoszczy na płytach (czyli około roku 2000, gdy jeszcze się dało czytać ten magazyn). Demo było niestety ograniczone tylko do dwudziestu minutów, ale razem ze swoją dziołchą wspólnie ustalilimy, że ni ma bata - kupujemy. Jakoś takoś też się złożyło, że Skejt Czy to pirszo gra, którą mam cyfrowo na kącie Xkloc Lajf.

Ten momęt z fabuo
Fabularnistycznie Skejt3 lekko nawiązuje do poprzednich częściów. Oto nasz bohatyr staje się legendą niczym Will Kowal, ale na zawodach dochodzi do tego, że coś nie wychodzi na rampie i trza odbudować reputacyję.

Rozgrywkę zaczynamy od ustalenia logosa i nazwy dla naszego drimtima, a potem przechodzimy do tego jak nasz karakter ma wyglądać. A może było na odwrót? Mniejsza. Powiem wam, że opcji edycji nie jest jakoś za dużo. Na pewno więcej niż u Szona, ale zdecydowanie mniej niż u Antka. Do wyboru mamy płeć, parę fryzurek, oraz ograniczone modyfikacyje facjaty (gotowe presety przerażają). Jest też możliwość walnięcia tatułaża, ale jednego - nie mogem se nawalić tego po torsie, po nogach i rękach. Jeden i tyle. Trza znać umiar, synu - tak mawiał mój wuefista, mimo że nie byłem jego synem. Jeśli natomiast założę mojej postaci koszulkem, to tatułaż może zniknąć… oj, Elektronicy… nie było wtedy pod ręką nikogo ze studia Maxis?
Grunt, że jak ustawię długie kudły i nałożę czapkie, to mój karakter nie robi się z ałtomatu łysy, jak to było u Szona.


Gromy!
Powiadam wam, że ten kto wymyślił system jazdy (zwany Flick-It) powinien dostać Nobla za swój geniusz. Albo chociaż dożywotni zapas Piegusków. No bo kurde zamiast cykać przyciski jak u Tośka, trza machać prawą pieczarką (czy innym grzybkiem) na padzie - każdy ruch jest silnie inspirowany tym, jak to skejtery robią z prawdziwą deską.

I tak oto by zrobić Ollie trza szybko machnąć w dół, a potem w górę. Dla słynnego kickflipa trzeba zaś machnąć “pod ukos”. Trzeba nabrać wprawy, ale gdy już złapiemy floł, jest sporo frajdy z wykonywanych tryksów. Gdy nauczyłem się Late Flipów zacząłem je robić z uporem maniaka (zaraz po ollie, będąc w powietrzu, trza zrobić ruch odpowiedzialny za jakiegokolwiek flipa). Oczywiście prawy gałken to nie wszysko i do robienia innych tryków posłużą nam jeszcze triggery za graby. Będąc wysoko w powietrzu, trzymając deskę i flikując ją, można robić nawet underflipy! Dla największych tfardzieli są jeszcze bodyflipy... ale to zrobiłem tylko raz i przypadkiem.
Jeśli chodzi o inne przyciski, to taki A/krzyżyk służy do jazdy z pomocą prawej nogi, a X/kwadrat lewej. B/kółkiem hamujemy, a Y/trójkątem schodzimy z deski i możemy swobodnie biegać po mieście.

Grem jednak zacznąć można od treninga... całkiem powabnie przygotowanego. Kołcz Franek, stara się być zabawny, co idzie mu lepiej niż komukolwiek w Szonie, ale to i tak taki mały uśmieszek wywoła. Ze swojej roboty kołczowania spisuje sie lepiej - dzięki temu można się na przykład dowiedzieć, że żeby grindować trza wskoczyć na poręcz/próg, bez przytrzymywania żadnego przycisku... i tego, że tuż przed wskokem można dostosować deskę prawą gałkicą, by wykonać inny ślizgu. Albo dowiedziałem też siem sporo o grabach. Lewy trigger to łapanie dechy z przodu, a prawy z tyłu. Plus wychylając w konkretną stronę prawego analogowego, robimy inny Grab Tryk, a kołując Grab Flypy! Także w przypadku innych sztuczków kołcz służy pomocą i w każdej chwili można se wrócić do jakiegoś treninga by przypomnieć sobie co i jak.


Kariera frajera
Wkrótce potem (albo od razu, jeśli ktoś pominął tutorial) trafiamy do fikcyjnego miasta zwanego New Coverton i zaczynamy karierę. I w tym nowym Coverton dostajemy masę wyzwań. Są najzwyklejsze wyścigi (bo EA Black Box robiło też Potrzeby Prędkości), szczelanie fotek (czyli zrób w tym miejscu tryk, a potem wybierz dobre zdjęcie na okładkę), filmowanie tego jak se poradzisz z torem przeszkód (skakanie i grindowanie po dachach included), oficjalne contesty na skejtparkach (po dwie-trzy tury, w których trza np. machnąć jak najlepszy tryk), ownięcie spota (w jednym punkcie zgarnąć jak najwięcej punktów), ownięcie lota (zaliczyć wszystkie zadania z listy) i jeszcze więcej. Na osobną uwagę zasługują wyzwania zwane Hall of Meat. Rzecz polega na tym, że po skoku z wysoka wciskamy oba triggery i grzybki - wtedy nasz skejt staje się ragdollem i lecimy. Wychylając lewą gałką sterujemy lotem, a prawą zmieniamy figurę (np. na główkę, lub niczym spadochroniasz z rozpiętymi ręcami i nogawkami). Lot zwykle kończy się na glebie z mięsistym dźwiękiem łamanych kości, a rentgenowe prześwietlenie pokazuje co skejt se połamał (pegi 16). I jeszcze dostajesz za to punkty! Wyzwania z tego trybu polegają zaś na tym by np. dolecieć w konkretne miejsca, albo połamać se odpowiednie kości, czy wykonać parę wygibasów przed upadkiem... to jest tak głupie, że aż zajebiste. Naprawdę, niezły towar ktoś musiał brać w EABB.

Wracając do czelendży - te można Ownąć (czyli zrobić standardowe cele), lub Killnąć dodatkowym trykem, wygibasem itp. Za kończenie wyzwań na tabelce wyświetli się ile to desek sprzedano (ale to tak naprawdem punkty kariery), za Kille zdecydowanie bedzie wincyj. Jak pasek dojdzie do końca, odblokowywujemy kamienia milowego i AI przydupasa do naszego drimtima. Takich gości bydymy mieć pięciu i tyż - jak naszemu skejtowi - można im zmienić wygląd... albo wybrać gotowca jak nie masz czasa.

O ile rozgrywka jest bardziej niż spoko, to jednak parę elementów boli. Wiele fanów mnie zabije, ale czasem przydałby się guzik od tego czy skejt ma grindować, czy też nie - bo mam do zrobienia wskok na chodnik, a on na proga. Osobiście najbardziej wkurza mie to, że twórcy nie dali czegoś takiego jak lepsza mapka i/lub dżipijes - do czelendży się po prostu teleportujesz. No niby szybciej i przyjemniej, ale NIE POZWIEDZASZ MIASTA! W ten oto sposób, jak sobie chciałem swobodnie pośmigać, kręciłem się w kółko po osiedlu, bo ni grzyba (w padzie) nie wiedziałem kaj ruszyć by trafić do innej dzielnicy.

Skejcior 3 daje tyż możliwość budowania własnych skejtparków. Edytor jest prosty w obsłudze, a jako że jestem nie tylko fanem niszczenia, a że lubię od czasu do czasa czasem coś zbudować, to układanie vertów, poręczy i innego tego typu pierdołków daje sporo frajdy. Jestę zadowolon, bo w Tośkach próba zbudowania czegokolwiek kończyła się rozdupceniem klawikordu.
Jakby tego było mało, można jeszcze robić skriny i nagrywać ripleje! Po wykonaniu jakiejś fajnej sekwencji, można włączyć prosty w obsłudze edytor - idzie tam dostosować zbliżenie, ustawienie kamery i nawet rozdzielić klip. Niestety jeszcze nie dojszłem do tego czy da się różnym fragmentom ustawić różne ujęcia. Potem szło własne ripleje i skejtparki wysyłać na neta (chyba bez eksboksów goldów) albo pobierać i oceniać cudze. Szło - czas przeszły - bo EA. Serwer odpowiedzialny za te bajery już od dawna służy jakiemuś Battlefieldowi. A exboksowe acziwy straszą niemożnością zdobycia (widziałem tam takie cuś: oceń ileś skejtparków).

Twoja morda wygląda brzydko
Grafikacja jest całkiem, całkiem jak na rok 2010. Ofkors, jak się widziało Batlfild 1 albo inne ostatnie Kol of Dłuty, to może już nie robić takiego wrażenia. W Skejt 3 jest tak, że tereny wyglądają bardzo gut, modele postaci gut, ale twarze modeli już nie za bardzo gut. No dobra, twarze celebryckich skejtów wyglądają porządnie i da się ich rozpoznać - chociaż tak naprawdę ni kija ich nie znam, może tylko Roba Dyrdeka z programu MTV, kaj biere gupie faile z jutuba i je komentuje na żywo - ale twarz naszego awatara może wyglądać tak sztucznie i nienaturalnie, jak żeńska połowa instagrama.
Naprawdę powinien ktoś przyjść od Simsów.

A dźwięk to cud i orzeszki ziemne w miodzie lub czekoladzie. Widać od kogo Ubi kradło pliki. Ale serio - podobne animacje zachowania skejta na desce? Ktoś musiał podpierzyć assetsy i kod źródłowy, a potem spieprzyć do fhancuzów i wpieprzyć to do skejtbordingu według Szona. Teorie spiskowe jednak na bok, bo trza napisać o ważniejszych rzeczach.


Czyli o santraku!
Zdecydowanie jest bardziej zróżnicowany niż to co można było usłyszeć u Szona. Czyli obok pop-punka, pop-rocka mamy do tego pop-metal, pop-reggae i pop-rapsy. Nie no, żartuję sobie. Na playliście znaleźli się m.in tacy wykonawcy jak: Q. Lazarus, 3 Inches of Blood (na szczęście tym razem nie z "Deadly Sinners"), The Nihilist (z utworem za bardzo przypominającym Slayera), The Misfists i jeszcze trochę (playlista w Skate 2 jest jednak lepsiejsza). Wśród sporego męskiego grania, jestem uradowany tylko jedną popierdółką z babą na wokalu. Kanye West temu tworowi chyba było, ale nie jestem teraz pewien. Anyway, jest możliwość wyłączenia konkretnych piosnek, szybkiego przełączenia na następną (lewy bumper + dpad w prawo) no i randomizacja nie jest jakoś upierdliwa, więc nie usłyszymy sześć razy tego samego w ciągu pół godziny. Zawsze też można wyłączyć cały mjuzik we grze i zapuścić swój z płyty, telefonu, czy innego spotifaja :>

W tym momencie jestem już na końcu tego wyrobu recenzjopodobnego. Tu jest pytanie, czy warto pogierać w Skejta 3? Ano - kurdem - warto. Czy idealna dla fanów realistyczniejszego skejtowania, tego nie wiem, ale wiem jedno: mimo nerwów jakich się nabawiłem ("ten pacan zaś mi grinduje zamiast wskoczyć na chodnik"; "ten pacan zaś wskoczył na chodnik, gdy chciałem przegrindować po krawężniku", "jak ja kurde mam przeskoczyć nad gapem, jak ten pacan co chwilę źle zahaczy o kant i się wyglebi?") gra się w to iście zajebiście. Szkoda tylko, że teraz nie można pomultiplejerować, ani scalakować osiągnięciów... ale zwyczajowo ja tam polecam.