8 września 2014

[WRAŻENIA] Might and Magic: Heroes Online


Ubisoft po sukcesie The Settlers Online poszło za ciosem i oddelegowało BlueByte do przerabiania kolejnych znanych marek na grunt f2p. Tak powstało jeszcze Anno Online, Silent Hunter Online oraz Heroes Online. Była już wcześniej próba przeniesienia Hirołsów na grunt rozgrywek online, ale może będzie lepiej jeśli o tamtym tytule nie będę wspominał.

Zatem oto moja opinia o Might and Magic: Heroes Online...
Tak jak inne gry f2p od BB to browserówka stworzona we Flashu, tak więc NIC nie trzeba pobierać (no chyba, że liczy się przeglądarka i plugin), a do tego uruchamia się na przedpotopowym sprzęcie. Wiem, bo mam taki ._.

Jakoś tak w marcu udało mi się dostać na serwer testowy, ale nie ugrałem nawet pięciu minut, bo gra fatalnie działała. Postanowiłem jednak wrócić, gdy w CD-Action dawali kody do zamkniętej bety. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie mogę się zarejestrować za pomocą Google Chrome. Jak się okazało, gra ma na niektórych sprzętach problem z tą przeglądarką (i wyjaśnił się mój problem z marca). To nic... włączyłem Firefoxa, gdzie rejestracja i uruchomienie przebiegły pomyślnie.

Po wielu flashówkach typu farmy fejsbukowe, czy pixelowatych indykach na Newgrounds, gry BB naprawdę zaskakują graficznie. Tak jest i z Herosami. Czasami jednak przez natłok szczegółów i dodatkowe efekty miewam spadki płynności. Zaskakujące jest udźwiękowienie, które nijak nie ma się do większości gier stworzonych w tej technologii. Jest naprawdę wysokiej jakości. Wszelkie dźwięki typu szczęk stali, parskanie konia, brzmi tak jak powinno, a nie jakby było nagrywane w piwnicy. Użyto nawet muzyki znanej z Heroes V, VI, Clash of Heroes, czy (podobno) Dark Messiah i nie brzmi jakby była w formacie MIDI. Ogółem można powiedzieć, że twórcy wyciskają z flasha ostatnie soki.

Po świecie poruszamy się w czasie rzeczywistym tylko jednym bohaterem ("toż to hańba!" ~ czyjś cytat). Przy tworzeniu naszego avatara wybieramy mu płeć, portret, klasę (magii, lub mocy) i do jakiej frakcji ma przynależeć (póki co tylko Nekro i Przystań). Walki odbywają się już klasycznie w turach z klasycznymi heksami. Na mapie świata klasycznie będziemy zbierać surowce (złoto, drewno, metal), klasycznie napotkamy wrogów, ale już nieklasycznie będziemy brać questy od NPCów. Za wykonywanie ich nie tylko będziemy dostawać XPki (w dużo większej liczbie niż za walki), ale też czwarty i najrzadszy surowiec - kryształy. Kolejnym nieklasycznym motywem jest to, że nie zobaczymy miast na mapie. W pewnych miejscach znajdziemy ogromne bramy, to właśnie za nimi znajdziemy naszą miejscówkę (wyglądem wzorowaną na miastach z Heroes VI... niestety). Tam już klasycznie będziemy budować siedziby klasycznych stworzeń, by móc klasycznie dokonywać ich poboru do naszej armii. Póki co nie trzeba też się bać, że jakiś gracz postanowi zrobić przeciwko naszym włościom oblężenie. PvP dopiero raczkuje.



Można się oburzać oto i o tamto w kwestiach gameplayowych, ale mnie akurat oburza co innego. Standardem w "darmowych" MMO są mikropłatności. Tak jest i w MMHO, gdzie prawdziwą gotówkę wymieniamy na Pieczęcie (przelewem lub SMSem). Także logując się odpowiednio często dostajemy pewną ich ilość... tylko, że wyjątkowo mała to ilość. Do tego twórcy zdecydowali się na takie rzeczy, że cierpliwość graczy jest wystawiona ciężką próbę. Na przykład ograniczono miejsce w ekwipunku. Strasznie szybko napchamy go sobie różnymi klamotami i trzeba będzie niczym w hack'n'slashach lecieć do najbliższego kupca. Jest wprawdzie coś takiego jak teleportacja w pobliże naszego miasta, ale na miejsce eskapady przyjdzie nam wracać pieszo... tj. wierzchem. Zatem koszt ulepszenia inventory to jakieś 16zł. A może chcesz stworzyć drugą postać? Taniej wyjdzie zrobienie nowego konta. Nie chcesz czekać dwudziestu godzin czasu rzeczywistego na ulepszenie budynku? Zapłać Pieczęciami! ARRRRGH! No dobrze, nie jest to jeszcze pay2win, ale miejscami naprawdę odczuwałem, że bardziej opłaca się sięgnąć do portfela. Dobrze, że twórcy usunęli ogranicznik zabawy - we wczesnych wersjach każda walka, czy teleportacja zużywała nam Punkty Akcji (patrz Ville na Facebooku). Te nadal są w grze, ale teraz wykorzystujemy je przy wykonywaniu questów fabularnych i walk z bossami. Co do polskiej wersji językowej to właściwie nie ma się czego czepiać. Miło, że tłumacze puszczają oko do gracza, ale jednak nie jestem w stanie zrozumieć, czemu Anioły/Serafy stały się nagle po którejś aktualizacji "Niebiankami". To boli. Na serio. Moje oczy aż łzawią.

Mogę powiedzieć, że starcia z bossami stanowią wyzwanie. Często też walczymy z nimi w dwóch fazach. W pierwszej boss nie bierze udziału w polu walki, tylko nasyła na nas swoich przydupasów i rzuca czarami - tak samo jak nasz bohater. Zwykle musimy też wykonać odpowiednie czynności (np. zniszcz to, pokonaj tamto w odpowiedniej ilości). Trzeba się też trochę postarać by nie stracić dużej ilości wojaków - w drugiej fazie straty się nie odnowią, a jest bardziej milutko, ponieważ boss ląduje na heksach i może spawnować kolejne fale przydupasów.
Niestety, ale trafiając zbyt szybko na "szefa" okaże się, że mamy za niski poziom. Mamy wtedy trzy opcje do wyboru: spróbować szczęścia, grindować, lub zaprosić do pomocy znajomego, ewentualnie obcego gracza, który akurat się kręci tuż obok.



MMHO boryka się z problemami młodości. Po otwarciu bram (że to tak ujmę) Polski serwer nie wytrzymuje natłoku graczy i administracja często musi go stawiać na cherlawe nogi. Nie należy się więc dziwić, gdy przycisk "GRAJ" jest nieaktywny. Jeśli już jest aktywny to należy się przygotować na długi czas ładowania, widoczne doczytywanie elementów, spadki płynności, lagi od których człowieka może szlag trafić, a nawet crashe.

Jeśli już uda mi się wejść do MMHO odruchowo wyłączam czata. Mógłby i być przydatny, gdyby nie wątpliwej jakości użytkownicy. Mamy zatem bandę dzieciaków, które po rejestracji pierwsze co napiszą to: "kto od roja?", "a kto od gimpera?". Mamy jeszcze zgraję pytajników, dzięki którym nadrobimy zaległości w robieniu facepalmów ("gdzie sie kupuje zolnierzy?") i nadzwyczajnie dużo Pomorzan ("pomorze ktos z bossem/oblezeniem?"). Gdzieś tam jeszcze czai się frustrat, który zaraz wyjedzie z tekstem, żeby ten a tamten wypier... znaczy wyruszył na forum.
Nie ma filtrów wulgaryzmów tak jak w Settlersach Online, więc gracze pokazują swój poziom kultury. Dziwi mnie też czemu administracja zdecydowała się na znalezienie moderatora czatu dopiero w fazie otwartej bety, gdy w TSO podczas zamkniętej bety było ich już co najmniej dwóch. Ogółem administracja jakoś se leci w kulki. Nie próbują uspokajać ludzi, gdy serwer padnie. Nie mówią co robią, tylko jakieś zdawkowe odpowiedzi typu: "za utrudnienia w dostępie do gry przepraszamy". Znowu przywołam Settlersy. Tam admini pisali, co było nie tak i co robią. Rozwiązaniem problemu było postawienie nowego serwera, a starym tymczasowo ustawiono blokadę, żeby nowi użytkownicy na nim się nie rejestrowali. Tak można by i zrobić z Hirołsami, ale to stawianie nowego serwera to jednak koszty.

Przyznam szczerze, że MMHO szybko mnie znudziło i właściwie w tytuł już nie gram. Zniechęciły mnie wspomniane wcześniej ograniczenia, grind, społeczność graczy, oraz mini-mapa, która nie potrafi pokazywać konkretnie celu. Chociaż gra krzyczy "patrz na grafikę! Słuchaj muzyki! Jestem kolejną kanoniczną częścią!" to i tak najpoważniejszą wadą jest odarcie jej z klimatu Herosów. Nie żebym odradzał granie, bo można spróbować pograć. To, że mi się średnio MMHO spodobało nie może znaczyć, że i Tobie się nie spodoba.
Mądrości z czatu:

-"Uplay wykupił prawa do marki w 2005 roku i teraz oni robią nowe gry z tej serii"

-"Co zrobić, żeby gra mi się tak nie cięła?"
-"Zaktualizuj Jave"
[o dziwo w FAQ piszą o Flashu, ale inni widocznie wiedzą lepiej]

-"Jedno wiem na pewno. To nie są Heroes"
[przed nim odkryli to już inni]

-"Da się jakoś grać na klawiaturze?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz