28 października 2014

[RECENZJA] Lego Władca Pierścieni (PC)

-Knock, knock
-Lord of the Rings is awesome!

[Nostalgia Critic]


Muszę przyznać, że jest to "coś" w serii LEGO od Traveller's Tales. Niby adresowana dla dzieci, a i dorosłych może przyciągnąć. Niby w kółko dostajemy to samo, a i tak się sprzedaje... Mnie natomiast wcześniej pograłem w Lego Star Wars 2 i Pirates of the Caraibbean. Na Władcę zdecydowałem się, ponieważ... kurde, sam nie wiem? Lubię tą trylogię? No w sumie, kto nie lubi (dobra, znam dwie osoby, które nie lubią ;P). Nie będę się nad tym zastanawiał i przejdę zatem do mej skromnej recenzji gry na podstawie trylogii filmowej Jacksona na podstawie trylogii książkowej Tolkiena.

Jeden by wszystkimi rządzić...



A w sumie mniejsza. Fabułę wszyscy znamy, więc po co będę ją opisywał. W każdym bądź razie gra dosyć wiernie odtwarza sceny z filmów, chociaż niekiedy na szybko i w skrócie.

Jak pamiętacie (mam nadzieję) od Lego Batmana 2 postacie już nie mamroczą, a wypowiadają się po ludzku. Tak jest i w Lego Lotr. Tylko, że w tym przypadku twórcy wycięli dialogi wprost z filmu : > Fajnie, że w ten sposób naprawdę usłyszymy Frodo, Gimliego, czy Neda... yyy... znaczy Boromira. Nie wszystko jest jednak cacy, ponieważ miks nie jest zbyt udany. Czasem słychać w nagraniach szum, innym razem kiepską jakość jakby ktoś mówił z wiadrem na głowie. Jeśli chodzi o tłumaczenie - zwykle w grach dla najmłodszych stosowany jest dubbing. Gdyby zrobili go do tejże gry to byłaby kompletna głupota (i profanacja). Na szczęście przetłumaczono grę kinowo - niech się dzieciaki uczą angielskiego.

Miło, że można usłyszeć w grze oryginalny soundtracku z filmu, ale to już standard w produkcjach Tt. Jeśli mi czegoś brakowało we Władcy, to tylko tego, że trochę mało było bezczelnego humoru, który cechował ich parodie (nie patrzę po tytułach z "fabułą własną"). Owszem żarty są, ale nie aż w tak nadprogramowej ilości jak to drzewiej bywało.


Powracają elementy, do których seria nas przyzwyczaiła. Nadal można pogrywać w co-opie, chociaż szkoda, że nadal nie jest online. Wraca wariujący split-screen, gdy gracze oddalą się od siebie oraz koło postaci - naprawdę dobrze, że twórcy wpadli na pomysł zrobienia czegoś takiego, bo w pierwszych grach z serii przełączenie się na konkretną postać bywało upierdliwe, gdy robił się tłok, a w LOTR na niektórych poziomach bywało tłoczno (zwłaszcza w tych gdzie mieliśmy do dyspozycji całą drużynę pierścienia). Cieszy mnie też, że twórcy poprawiają sztuczną inteligencję klockowych towarzyszy - lego ludki nie pchają się tam gdzie nie trzeba i nie miałem problemu jaki zdarzał mi się w Piratach z Karaibów - w jednym etapie na bagnach nie mogłem spokojnie przeskakiwać z kamienia na kamień, bo towarzysząca mi grupka chopków skakała za mną i spychała moją postać do wody. Drugi przykład: dawniej, gdy natrafiałem na fragmenty, w których trzeba było pociągnąć za dwie liny, druga postać nie reagowała, a przełączając się pierwsza zeskakiwała. Na szczęście w LOTR ten problem już nie występuje.

Traveller's Tales już wcześniej próbowało zrezygnować z bazy wypadowej i stworzyć otwarty świat. Udało im się dopiero przy Władcy Pierścieni. Klockowe Śródziemie nie jest aż tak rozległe jak światy w Elder Scroolsach, w końcu to platformer a nie sandbox. Pomiędzy miejscówkami na piechotę da się przejść w parę minut, ale przy tym świat nie jest pusty. I jak już zapewne się domyślilście (ci co nie grali) do poziomów musimy dojść sami. Te da się przechodzić w trybie fabularnym, gdzie postacie mamy z góry ustalone, lub w trybie "swobodnej gry", gdzie sami decydujemy kim będziemy grać. Każda z postaci ma inne umiejętności, dzięki którym uda nam się zdobyć konkretny przedmiot, lub rozwiązać prostą łamigłówkę. I tak oto niskie postacie mogą przechodzić pomiędzy "szczelinami", wysokie legoludki mogą podnosić te małe by je przenieść przez zaspy, a elfy wyżej skaczą. Są też umiejętności zależne od posiadanego przedmiotu. Sam dzięki linie z hakiem może dostać się w trudno dostępne miejsce, Frodo może oświetlić ciemne miejsca za pomocą flakonika Galadrieli, a Gimli potrafi toporem rozwalać popękane "głazy". Dodam, że w trybie Free Play jest możliwość wybrania dowolnego przedmiotu przez jakąkolwiek postać, więc nic nie stoi na przeszkodzie by Peregrin TuC wymachiwał toporem.

Przejście trybu fabularnego to zaliczenie około 30% gry. Kolejne 30% dostajemy za zdobycie wszystkiego w poziomach. Jako, że gra ma też otwarty świat, twórcy na mapie poupychali kolejne znajdźki, postacie do odblokowania, mini-gry oraz zadania dodatkowe zlecane przez NPCów (szkoda, że tylko w rodzaju "przynieś mi to, a sramto"). Dzięki bardzo czytelnej mapie można zaznaczyć miejsce dokąd gracz chce się udać - wtedy drogę wskazuje nam sznurek przezroczystych klocków. Można też skorzystać z szybkiego podróżowania jeśli nie chce się nam biegać. Nie wiem w której grze twórcy dodali tą funkcję, ale pozytywnie zdziwiłem się możliwością swobodnego obracania kamerą wokół postaci. Niestety działa to tylko w otwartym świecie. W poziomach jest po staremu.


No i właśnie przechodząc każdy level byłem zaskoczony tym, że co chwilę coś się w nich dzieje. Oczywiście wszystko zgodnie z fabułą. Zatem w etapie na moczarach będziemy podążali za Gollumem i będziemy kryć się przed polującym na nas Nazgulem. Innym razem jako Enty będziemy uwalniać rzekę robiąc przy tym ogólną rozpierduchę w Isengardzie. Nie ominą nas też bitwy jak te o Helmowy Jar, czy na polach Pellenoru.

Walka w serii Lego też jakoś nigdy nie była zaawansowana. Ot, pobij przeciwnika aż się rozpadnie. Tak jest i we Władcy Pierścieni. Jednakże zdziwiłem się pozytywnie, że twórcy trochę urozmaicili starcia wprowadzając QTE z "gadofłorowym" zbliżeniem i widowiskowością . Tutaj nie są skomplikowane, zwykle wystarczy szybko wduszać przycisk ataku.

Doszukałem się dużo nawiązań do innych gier. Skacząc z najwyższego punktu Wichrowego Czubu zrobimy Leap of Faith z charakterystycznym oddaleniem kamery i skrzekiem orła. Jeden z ukrytych poziomów - ustawienie kamery, krycie się w kartonowych pudłach, wykrzykniki nad głowami przeciwników gdy zostaniemy zauważeni - tak bardzo pierwszy Metal Gear Solid. A gdzieś tam jeszcze NPC mówi o tym, że dostał strzałą w kolano. Naprawdę w grze jest mnóstwo contentu, który warto odkryć.

W sidiekszynach ciągle narzekali, że silnik graficzny jest przestarzały (bo parę tekstur w oddali jest niskiej jakości). Zabawne, skoro Traveller's Tales w 2009 napisało go od nowa i jest stale ulepszany. Dowodem niech będzie mój laptop - pierwsze gry z serii chodzą bez kaszlnięcia, a Lego Lotr musiałem grać na najniższych detalach bez żadnych efektów, ale za to w najwyższej rozdzielczości. Nie jest to wina optymalizacji, to przez sprzęt, którego nie mogę upgrade'ować. Muszę jednak przyznać, że Lego Lotr nie wygląda aż tak strasznie źle - przez wyłączone cienie może wyglądać trochę biednie, ale nie jest to coś od czego człowiek popadnie w depresję (a uruchomcie se pierwszego Mass Effecta na minimum - dosłownie niezapomniany widok).


Jak każda gra z serii i Lotr też ma trochę bugów, których już raczej nikt nie załata. Crashe do pulpitu się zdarzają, ale nie są częste i nie musimy powtarzać długich fragmentów. Najbardziej uciążliwy glitch mogą mieć gracze chcący zdobyć 100%. Otóż w poziomie "Tropem Hobbitów" gra może nie zaliczyć jednego z odnalezionych przedmiotów. Jestem jednym z tych "szczęśliwców", którzy musieli kombinować. Pamiętajcie, żeby robić backup sejwów!

Uciążliwe może też być zdobycie paru mithrilowych klocków, ponieważ coś z wykrywaniem kolizji bywa nie tak i wtedy nasz legoludek może spaść, gdy zechcemy zrobić krok. Zdarzało mi się też, że po zaznaczeniu na mapie gdzie chcę dotrzeć, GPS w terenie pokazywał mi drogę nie tam gdzie trza (kurde, jakie to prawdziwe!). Trochę też nie podobało mi się, że jedna z podpowiedzi podczas lołdingu mówiła o dostępie do mapy za pomocą przycisku "NIEPRZYPISANE". A przypisać w opcjach się nie dało... albo potrzebuję już lepszych szkieł, bo naprawdę takiej opcji nie zauważyłem. Samo grzebanie w konfiguracji sterowania nadal jest trochę nieintuicyjne. Jednak gdy już się natrudziłem bawiłem się wyśmienicie i nie rozumiem ludzi czemu marudzą, że nie da się grać w takie gry na klawiaturze. Mając 10 lat nie miałem problemów z Raymanem 2 i nie miałem problemów z Lego Lotr.

Podsumowując: Lego Władca Pierścieni to mimo bugów dobra gra i nie tylko dla najmłodszych. Chociaż nadal tworzona według tych samych schematów gameplayowych to póki co najlepsza gra z Lego w jaką grałem.



+ parę nowości
+ otwarty świat z mnóstwem rzeczy do znalezienia i odblokowania
+ udźwiękowienie, zwłaszcza soundtrack Howarda Shore'a
+ polskie, kinowe tłumaczenie
+ stare, dobre LEGO

- ale czy nie jest już zbyt powtarzalne?
- bugi

Ocena:
4+/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz